Nareszcie ... nareszcie jestem ! Dostęp do komputera odzyskany , po prawie miesiącu ...
I nareszcie jest mój niby kominek , także od około tygodnia siedzę przy "kominku" .
A wszystko dzięki mojej upartości i dzięki najwspanialszemu mężowi na świecie .
Co prawda nie jest do końca tak jak wymyśliłam , ponieważ zakupiona sztukateria ozdobna do kominka nie chciała w żaden sposób trzymać się tej drewnianej konstrukcji i jestem w trakcie wymyślania zastępczej sztukaterii przez co widoczne są szpary pomiędzy belkami . Ale nie ma co narzekać , bo koszty poniesione przy jego konstrukcji nie przekroczyły 30zł , zakupiona została tylko farba , wałki i pędzle !!
Belki oraz deski leżały w piwnicy celem spalenia ich , a cała reszta to tylko nasza wspólna praca :)
Między czasie nastąpiły u nas spore zmiany , które widać na fotkach , poczyniłam również pewne nowe projekty upiększające , między innymi ta nowa kobietka , która zagościła w naszym salonie :)
Zatem podglądajcie , oceniajcie , a ja zmykam do zdjęć , żeby jutro znowu was czymś zasypać , to tak w ramach rekompensaty za długą nieobecność .
A zaczęło się tak ...
Ekipa pomocników :)
Pierwsze przymiarki .
Malowanie skrzyń .
I długo wyczekiwane malowanie naszej mieszaniny kolorów .
Nowa kobieta w domu wcześniej była plastikowym manekinem sklepowym podarowanym dzięki uprzejmości pewnej miłej Pani Ani , natomiast jej noga była we wcześniejszym życiu nogą od lampy, którą Pan sąsiad chciał wyrzucić :)
Stare ramki znalezione na strychu zostały przemalowane na biało i zdobią kominek .
A teraz jest tak !
Masa zdjęć, mam nadzieję , że przebrnęliście i nie śpicie , za jakość zdjęć z góry przepraszam , ale za oknem ostatnio taka ciemnota , że żadna lampa nie pomogła :)
Do zobaczyska .
Dobranoc .