Za oknem jesień , wszystkich nas dopada chandra ,
ale
ja bronię się jak mogę . Najlepszym sposobem i sprawdzonym u mnie jest
zrobienie czegoś nowego w domu , tym razem padło na domową pracownię ,
która tworzy się małymi krokami . Już coraz bardziej przypomina
pracownię , mimo tego , że zaczęłam tylko od remontu i
miałam tylko
starą drabinę . Na dzień dzisiejszy jest już o niebo lepiej , jest
plakat
, który zgapiłam na jednym z blogów , regał z podarowanych skrzynek (
jak zobaczyłam je stojące na deszczu od razu wiedziałam , że będą moje
hehe ) myślę o pomalowaniu ich na biało , ale na pewno szybko to nie
nastanie . Największym skarbem jest biurko ( jest to
połączenie
LINNMON \ LERBERG IKEA )
, mam je dopiero od wczoraj , do godz. 1 w nocy siedziałam nas
złożeniem , bo nietypowe nogi koziołki okazały się nie lada wyzwaniem
:-) Brakuje tylko wymarzonych krzeseł i kilku zaplanowanych jeszcze
drobiazgów , ale już serce się raduje , że mam w końcu swoje małe
królestwo , gdzie o każdej godzinie mogę się zamknąć i oddać pasji
szycia bez noszenia maszyny w tą i z powrotem . Zapraszam zatem do
mojego małego królestwa :-)